niedziela, 22 kwietnia 2012

Chapter 1

Obudziłam się przez promienie słońca przedzierające się przez szparkę zasłoniętego okna beżowymi zasłonami. Promienie padały na moją twarz. Przeniosłam jedną rękę z pod poduszki, a drugą z pluszowego miśka, którego prawdopodobnie ściskałam. Wyda to się dziwne, że nastolatka przytula się do miśka, ale zawsze lubiłam przytulać się do miśków. Tak jak by była tu jakaś osoba żywa z przeciwnej płci. Przeniosłam ręce na oczy w celu przetarcia ich. Po krótkiej chwili otworzyłam je i w tym oto momencie oślepiło mnie jasne światło. Włożyłam z powrotem rękę pod poduszę w celu sprawdzenia daty i godziny na moim telefonie, który właśnie tam położyłam, albo tylko tak mi się wydawało. Bo nie było go tam. Hmm. Czyżbym po raz drugi w tym tygodniu zgubiła swojego nowego iPhone? Nie to niemożliwe, ojciec chyba by mnie zabił gdyby dowiedział się, że zgubiłam nowy telefon... Poleżałam jeszcze trochę w łóżku zastanawiając się gdzie mogłam zgubić bądź zostawić telefon. Jedyne co mi przychodziło do głowy to dom Alexs, w którym wczoraj byłam nie wiem do której, może to tam go zostawiłam? No ale jak to sprawdzić, żeby ojciec się nie skapnął, że zgubiłam telefon. Bo wtedy by była kolejna awantura... Postanowiłam nie zadręczać się już tym. Przeciągnęłam się jeszcze na łóżko po czym usiadłam na jego skraju. Na nogi wsunęłam kapcie, chwyciłam gumkę do włosów, która leżała na szafce nocnej przy łóżku. Zgarniając wszystkie blond włosy opadające na ramiona związałam je w ''niechlujnego'' koczka. Powolnym ruchem wstałam z łóżka i nie odrywając nóg razem z kapciami poczołgałam się do lekko fioletowego fotela, który stał prawie zaraz koło szafki nocnej, chwyciłam z niego bluzę i zarzuciłam ją na siebie, po czym swój wzrok przeniosłam na parapet gdzie leżała paczka fajek pomiędzy czarnymi, białymi poduszkami oraz miśkami . Pokierowałam się w stronę parapetu. Chwyciłam paczkę z papierosami. Gdy tylko ją podniosłam dało się poczuć, że jest zbyt lekka, jak na swoją zawartość, która powinna być w środku. Szybko otworzyłam pudełko z nadzieją, że choć może z jedną szlug e zastanę w opakowaniu. Jednak tak nie było, opakowanie było puste, puste. Puste jak moje serce? Hmm. chyba można tak powiedzieć. Dałabym sobie rękę uciąć, że jeszcze wczoraj było w nim z ok. pięć papierosów. To nie możliwe, żeby jakiś stworek, jakiś tam jebany krasnoludek wbił do mnie do pokoju w celu zajebania mi mojego ''zbawienia'' na rozbudzenie. Fajka pozwalała mnie rozbudzić bardziej od kawy... Rok temu przysięgałam, że nigdy w życiu nie wezmę tego świństwa do ust, ale jednak problemy, dały mi do zrozumienia, że trzeba się odstresować, zapomnieć po przez zaciągnięcie się tym oto świństwem zwanym papierosami bądź szlugami. Jak kto woli.
Zaczęłam grzebać pomiędzy poduszkami na parapecie czy może znajdzie się tam zapasowe pudełeczko ze szlugami, ale jedyne co tam znalazłam to zamykaną małą czarną zapalniczkę z motywem kart ''Asa'' i ''Jopka'' tak zwanym dla mnie ''Dupkiem'', nie pytajcie czemu, po prostu tak mi się przyjęło.
Obok tej oto zapalniczki znalazłam mojego iPhone. A już miałam lecieć do ojca, żeby wyłożył forsę...
Odblokowałam telefon i moim oczom ukazały się powiadomienia o jednej wiadomości i o trzech połączeniach. Pytanie od kogo? Czyżby znowu Victor Baker ? Oddałabym wszystko gdyby się ode mnie odczepił...

Victor Baker - mój były chłopak z którym chodziłam z jakieś 4 miesiące. Zdradził mnie z miejscowym plastikiem chodzącym po tej oto planecie zwanej Ziemią. Nigdy mu tego nie wybaczyłam. Ciągle myśli, że jesteśmy razem, że coś do niego czuję, jednak chłopak się myli. Nie chce mi dać spokoju. Nie chce się odczepić... Dałabym wszystko, żeby dał mi spokój, żeby się ode mnie odpierdolił, żeby zapomniał...

Jednak to nie on. To Alex. Odtworzyłam wiadomość: ''Hej ! Wbijaj na skype musimy pogadać ! ;* ''
No tak tak już wszystko jasne, o czym będzie chciała gadać.
Dziś jej ''SWEET, SIXTEEN'' , '' HOT 16! ''.
Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku włączając go, gdy był w pełni włączony weszłam na skype, a po chwili na ekranie pojawiła się biała słuchawka w zielonym kółeczku. Przejechałam palcem po ''touchpad'' i najechałam na ikonkę która się pojawiła przy zielonym kółeczku ''odbierz''. Chwilę po odebraniu na ekranie pojawiła się uśmiechnięta od ucha, do ucha moja różowo włosa przyjaciółka. Również włączyłam kamerkę. Chwilę sobie porozmawiałyśmy czyt. ''poplotkowałyśmy'' ale no cóż, czasami trzeba. I oto nadszedł czas ''krótkiego przemówienia'' Alex, na temat jej urodzin.
-Pamiętasz?!-spytała się patrząc podejrzanym wzrokiem kierującym do kamerki.
-Co miałam pamiętać?-spytałam z udawanym przerażeniem i zaczęłam się śmiać.
-Nie wkurzaj mnie nawet!-podniosła głos. Aż zachciało mi się bardziej śmiać.
-No jasne, że pamiętam. Jak bym mogła zapomnieć! Za kogo Ty mnie masz?-spytałam z udawanym oburzeniem.
-Za moją kochaną młodszą o-chwila zastanowienia z jej strony-cztery miesiące siostrą, której nie mam!-niemalże krzyknęła. Już myślałam, że ucałuje kamerkę gdy to wypowiadała.
-Jest jeden mały problem...-powiedziałam poprawiając grzywkę, która opadła na moje oko.
-Tylko nie mów mi, że nie możesz!-po raz kolejny podniosła głos-Masz być! Nic mnie to nie obchodzi, że nie możesz! A nawet jak nie będziesz mogła to wparuję tam do Ciebie i uprowadzę Cię!-powiedziała i wpadłyśmy w nie pohamowany śmiech. Ale szybko się uspokoiłyśmy.
-Nie o to chodzi-odpowiedziałam i popatrzałam w stronę mojej szafy, myślałam, że się skapnie o co mi chodzi, ale widocznie nie skapowała.
-No to o co?-spytała widocznie trochę zdenerwowana.
-O to że nie wiem w co się ubrać...
-Ja Cię normalnie ZABIJE! Jak to nie masz?! Przecież byłyśmy na zakupach jakieś dwa dni temu po sukienki...
-No tak, ale dziwnie się w niej czuje...
-Nie ma żadnego ale! Widzę Cię w niej na imprezie! Dobra kochana ja muszę kończyć bo zostało zaledwie 4 godziny do rozpoczęcia imprezy!
-Ale...-chciałam dokończyć lecz wcięła mi się w początek mojego zdania.
-Do zobaczenia!-krzyknęła i rozłączyła połączenie.
Sprawdziłam na szybko facebook'a. Po czym puściłam muzykę z playlisty na laptopie.
W głośnikach zaczęła rozbrzmiewać moja ulubiona piosenka ''Cher Lloyd-With Ur Love''.
Zebrałam swoje dupsko z łóżka, odkładając laptopa na biurko. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wieszak z sukienką oraz pudełko z beżowymi butami na siwej platformie i obcasie. To był mój nowy nabytek, który kupiłam razem z Alex. Nigdy nie przepadałam za nimi... Wręcz nienawidziłam sukienek, ale zmieniło się to. Sukienkę położyłam na oparciu fotela, a buty obok niego. Wzięłam dwa ręczniki i poszłam się powoli ogarniać do łazienki. Napuściłam do wanny wody, nalałam płynu przy czym zrobiłam dużą pianę. Rozebrałam się i weszłam do cieplutkiej wody zanurzając się po szyję, po prawie półgodzinnym myciu się. Wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem. Po wysuszeniu mojego mokrego ciała włożyłam na siebie beżową bieliznę i zaczęłam myć włosy, oraz twarz i zęby. Po skończeniu tych czynności wyszłam z łazienki w bieliźnie oraz szlafroku. Kierując się w stronę swojego pokoju. Gdy już w nim byłam wyciągnęłam suszarkę z szuflady i zaczęłam suszyć włosy. Po wysuszeniu zabrałam się za robienie makijażu. Postanowiłam na lekki makijaż, nigdy nie lubiłam ich mocnych, kojarzyły mi się one z tak zwanymi ''tapetami'' itp. Na powieki nałożyłam beżowy z kryształkami brokatu cień, oczy obramowałam jeszcze eyelinerem, żeby je podkreślić oraz wy tuszowałam rzęsy i nałożyłam bezbarwny błyszczyk na usta. Włosy postanowiłam pofalować i spiąć je na jedną stronę. Gdy makijaż i fryzura były już gotowe założyłam sukienkę oraz buty dobrałam jeszcze kolczyki serduszka i bransoletkę. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej telefon, chusteczki itp. Gdy byłam gotowa przejrzałam się jeszcze w lustrze, popoprawiałam i wyszłam z pokoju kierując się na dół do salonu gdzie prawdopodobnie przebywał mój ojciec.

---

No to mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się spodoba. Jak czas pozwoli mi, to rozdział drugi pojawi się jutro. A jeżeli nie to dopiero po egzaminach. Do zobaczenia ;*


piątek, 20 kwietnia 2012

Prolog

Straciłam kogoś. Straciłam prawdopodobnie już na zawsze. Nie, nie ta osoba nie umarła. Ona żyje, tylko nie dla mnie. Choć dla mnie prawdopodobnie już nie żyje... Nadal jest w moim sercu. Kocham ją po mimo, że mnie zostawiła, wtedy kiedy nie pasowałam do jej świata. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. I ją mam nazywać mamą?! Kobietę, która zostawiła mnie z ojcem dla innego faceta?! Nie! Nie da się jej nazwać matką. Dla mnie nie istnieje słowo ''mama''. Czasami wydaje mi się, że bym jej wybaczyła, ponieważ każde dziecko potrzebuje mamy. Chce żeby była przy mnie, żeby mnie wspierała, pomagała. Ale to nie realne... Ona woli swojego nowego partnera i jakieś nie swoje dziecko, od swojego... Staram się o niej zapomnieć. Jednak tu w Polsce wszystko mi o niej przypomina. Zapomnieć o niej. Zapomnieć o tym, że jedenaście lat temu mnie zostawiła, samą, bezbronną, niczemu nie winną pięciolatkę z ojcem...
W końcu udało mi się zapomnieć dnia 13 kwietnia 2000 roku. Na zawsze zniknęła z mojej pamięci, z mojego życia i już nigdy prawdopodobnie się nie pojawi...

Hmm... Z ojcem, jak z ojcem... Same, że tak powiem ''upadki'' dotyczące rozstania z matką. Na początku  wszystko ładnie pięknie, wspaniałe dogadywanie się. Po rozstaniu z matką bardzo to przeżywał. Zaczął pić. Lecz z czasem uporał się z tym, że zostawiła Nas. Ja jednak wmawiałam sobie, że poradzę sobie z tym lecz tak nie było.. Ojciec znalazł sobie dobrze płatną pracę. Nasze kontakty się pogorszyły odkąd wyjechaliśmy do Brazylii gdzie miał pracę, ale o tym za chwilę...

Moje życie w wieku od pięciu do piętnastu lat polegało na: codziennym wstawaniu do szkoły, bycie wzorową uczennicą, dobrą, grzeczną, miłą, posłuszną dziewczynką. To była codzienność.

Ta codzienność zniknęła gdy wyjechaliśmy do Brazylii. Poznałam tam dziewczynę Alex, która stała się moją przyjaciółką. Jej życie wywróciło się do góry nogami po stracie rodziców. Przeprowadziła się tu jakieś dwa lata temu z babcią. Chodzę razem z nią do szkoły, klasy. Jest najpopularniejszą osobą w całej szkole. Jednak nie miała przyjaciół, gdyż nikt nie rozumiał jej. Jej bólu. Nikomu nie dała się przyjaźnić z nią, tylko mi dała szansę. Mi ufała. Wiedziała, że tylko ja ją rozumiem. Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Dzięki niej zaczęłam ''nowe'' życie z dala od problemów. Ona pozwoliła mi o wszystkim zapomnieć, to z nią zapaliłam pierwszego papierosa. To z nią chodziłam na imprezy, które trwały każdego dnia. To z nią wagarowałam. Moje życie zmieniło się na lepsze? Sama nie wiem...prawdopodobnie tak, to pomogło mi zapomnieć.
Z ojcem nie dogadywałam się, ciągłe kłótnie, awantury, że za późno wracam, że piję, palę. Ale co mu do tego? To moje życie i tylko ja w nim decyduję...

Szara rzeczywistość otaczała moje życie jak dym ze szluga, którego właśnie palę, siedząc na parapecie przy otwartym oknie podziwiając księżyc, który świeci tak jasno, że nie daje mi zasnąć.
Rzeczywistość to nie bajka, w której jest wszystko w jak najlepszym porządku. To nie film który zawsze ma koniec z happy end'em... To nie jest wymarzony świat w jakim chcielibyśmy żyć. Rzeczywistość to rzeczy, sytuacje które otaczają nas każdego dnia. W rzeczywistości są wzloty i upadki. W moim przypadku akurat są same upadki. Może z czasem się to zmieni... Dla mnie jak na razie istnieje świat, który ma szare, białe, czarne barwy. Ten ''kolorowy'' świat jest nie dla mnie. On jest dla ludzi, którzy sobie ze wszystkim radzą. Niestety ja do takich nie należę. Moje, życie sypie się z dnia na dzień...
Może kiedyś to się zmieni... OBY.

---

Witam WAS ! Pojawił się właśnie PROLOG ! Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie !
Liczę na waszą opinię w postaci komentarza !
Jeżeli macie jakieś pytania tu jest moje GG : 41324377

wtorek, 10 kwietnia 2012

Bohaterowie


Rok 2011.

Olivia Anne ''Ann'' Shalley
ur. 15.07.1995r 
Szesnastoletnia dziewczyna, ma swoje marzenia, jak każda nastolatka.
Jej matka zostawiła ją jak miała pięć lat. Interesuje się fotografią, czasami lubi sobie po szkicować.
Jest miłą, spokojną dziewczyną.
Przyjaźni się z Alex's.

Alexandra ''Alex'' Thomas
ur. 05.04.1995r.
Szesnastoletnia dziewczyna z różowymi włosami. Jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole.
Nie ma jakiś stałych zainteresowań. Lubi imprezować.
Przyjaźni się z Ann.

Harry ''Hazza'' Edward Styles
ur. 01.02.1994r.
Siedemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Lubi koty. Jego najlepszym przyjacielem jest Louis.

Louis ''Lou'' William Tomlinson
ur. 24.12.1991r.
Dwudziestoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Kocha marchewki, ale nie tak jak swoją dziewczynę Eleonor.
Boo Bear.
Jego najlepszym przyjacielem jest Hazza.


Niall James Horan
ur. 13.09.1993r.
Osiemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Kocha jedzenie. Kochany blondynek całego zespołu.
Gra na gitarze.


Zayn Javadd Malik

ur. 12.01.1993r.
Osiemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Najważniejszy dla niego jest swój własny wygląd.

Liam James Payne

ur. 29.08.1993r.
Osiemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Tatusiek całego zespołu.
Boi się łyżek.
Ma dziewczynę Danielle.
 

Mike Oscar Goldhope
ur. 24.04.1994
Siedemnastoletni chłopak. Gra na perkusji.
Jego ojciec to Sam Goldhope, który spotyka się z matką Ann, Judith Shalley.