niedziela, 30 września 2012

Chapter 2

                             Notka pod rozdziałem !


Weszłam do salonu, do ojca, lecz tam go nie było, postanowiłam więc zajrzeć do kuchni jednak tam też było pusto. Moją uwagę przykuła kartka przyczepiona magnesem do lodówki. Podeszłam do lodówki, odpięłam
kartkę i przeczytałam:
'' Nie ma mnie, będę wieczorem. tata. ''
Nie no na serio Cię nie ma w domu, nie zauważyłam-pomyślałam. Zadzwoniłam po taksówkę i już po paru minutach była pod domem. Poszłam do salonu, chwyciłam prezent i wyszłam z domu zamykając go na klucz, po czym schowałam go do torebki. Zmierzyłam w kierunku taksówki i wsiadłam do niej kładąc prezent na siedzenie obok i podając taksówkarzowi adres klubu. Taksówka ruszyła i zaczęła zmierzać w kierunku klubu '' Hill Music Bar '', nim się obejrzałam taksówka stawała już przed klubem. Chwyciłam prezent i zapłaciłam kierowcy po czym wysiadłam zamykając za sobą drzwi od taksówki i zmierzając w stronę klubu z którego dobiegała już głośna muzyka. Gdy znalazłam się już w klubie, od razu spostrzegłam moją przyjaciółkę. Alex. Podeszłam do niej wręczyłam prezent i złożyłam życzenia ściskając ją przy tym. Niby impreza dopiero co się zaczynała, a już prawie wszyscy byli wstawieni. Z chwili na chwilę przybywało coraz więcej osób, których w ogóle nie znałam, tak samo jak i Alex. No ale Alex jak to Alex pewnie zapomniała powiadomić właściciela o tym, że impreza jest zamknięta.. No ale jej to za bardzo nie przeszkadzało, gdyż jak wypije lubi nawiązywać nowe znajomości... Impreza trwała i trwała, ogólnie świetna zabawa. Wypiłam może z kilka kolejek i to wszystko. Trochę zrobiło mi się duszno w pomieszczeniu więc wyszłam na zewnątrz. Wyciągnęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz 2 nieodebrane połączenia od ojca. Po zignorowaniu połączeń spojrzałam na godzinę dochodziła 23. Chciałam wyciągnąć paczkę fajek z torebki, które dała mi Alex, na samym początku, ale spostrzegłam, że nie wzięłam torebki z klubu. Wróciłam do środka i szłam w kierunku ''szatni '' czyli małego pokoiku zwanym zapleczem gdzie znajdowały się prezenty Alex oraz moje i jej rzeczy. Przemierzyłam kilka kroków ku zaplecza lecz, moją uwagę przykuł pewien chłopak, znajomy chłopak i to bardzo dobrze. Przyjrzałam mu się lepiej zilustrowałam go, po czym zrozumiałam, że to jest właśnie on, przecież miał wyjechać i nie wrócić NIGDY. Co on tu robi ?! Szybko odwróciłam wzrok, żeby mnie nie zauważył, pospiesznie szukałam w tłumie Alex. Zauważyłam ją, właśnie ktoś się do niej przystawiał, a ona się nie opierała, no cóż w końcu była pijana... Podeszłam do niej, odrywając ją od starszego od niej o jakiś 5-7 lat faceta.
-ej! co robisz?!- krzyknęła na mnie Alex i zaczęła się wyrywać.
-ratuję Cię, przed zrobieniem czegoś, czego będziesz potem żałować-powiedziałam wyciągając ją na zaplecze-a po za tym mam pytanie do Ciebie-powiedziałam puszczając ją.
-w takim razie zamieniam się w słuch.

*   Harry   *


Kolejny pochmurny ranek. Dwadzieścia trzy minuty do kolejnego koncertu. Podszedłem do okna zza którego dochodziły piski i krzyki. '' A no tak fani...Zapomniałem, że jesteśmy teraz ''gwiazdami'', a nie zwykłymi chłopakami spełniającymi swoje marzenia...''.
Gdyby tak móc i wyjechać. Odpocząć od tego. Jak by to nie był głupi pomysł... Zaraz, zaraz to nie jest głupi pomysł. Chłopaki na pewno się zgodzą.

Z krótkich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela:
-Harry zbieraj swą zacną dupę na scenę... Bo Paul nigdy nam nie da nigdzie wyjechać...-mówił Lou opierający się o drzwi.
-Chłopaki chodźcie tu- powiedziałem na tyle głośno, żeby mnie usłyszeli.
-co ?-spytali chórem Liam, Zayn, Niall.
-Może byśmy tak gdzieś wyjechali teraz po tym koncercie?
-To chyba nie jest najlepszy pomysł-stwierdził Liam, ale za chwilę dodał- w sumie masz rację potrzebujemy odpoczynku.
-Mamy czekać aż koncert się skończy ?!-spytał Niall-ja chce teraz!-mówił zdenerwowany Niall, że musi czekać do końca koncertu
-Też chcę teraz-zgodził się Lou z Niall'em, a za chwilę przytakną im Zayn, a po chwili dołączyłem się do nich.
-No ale nie możemy zawieźć naszych fanów...-powiedział Liam.
-Dostaną jakieś gadżety i będzie dobrze-powiedział Niall
-Mam nadzieję-powiedział po cichu Liam, do siebie ale i tak go słyszeliśmy.
Z korytarza słychać było wrzaski Paul'a. Trzeba coś szybko wykombinować.
-Chłopaki chodźcie szybko. Za tymi wieszakami jest wyjście-powiedział cicho Liam, żeby nikt zza drzwi nie usłyszał.
-Niall, Niall szybko!-mówiłem do Niall'a, który brał coś ze stolika do jedzenia. Wiecznie głodny Niall'er, ale dlaczego akurat w takim momencie. Klamka się poruszała. Szybko zamknąłem przejście i ruszyłem za chłopakami. Mam nadzieję, że Niall sobie poradzi.

Właśnie uciekliśmy jednym z dwóch korytarzy. Kiedy na drodze pojawił się ochroniarz. Wszyscy jednocześnie rzucili się w stronę drugiego korytarza. Ciekawe jak tam Niall czy udało mu się uciec Paul'owi. Biegnę na przodzie razem z Louis'em. Mam dylemat nie wiem w którą stronę biec lewo, prawo ? Popatrzyłem na Zayn'a i Liam'a. Kiwnęli, że w lewo no to dajemy za nami biegnie ochrona.

Dwadzieścia metrów przed nami promienie przebijają się przez szklane drzwi. WYJŚCIE! Za nami ciągle biegną, wyciągają krótkofalówki i porozumiewają się z innymi. Szybciej szybciej. Jesteśmy u celu. Próbuję pchnąć drzwi. Nic z tego. Patrzę na lewo. Trzeba wpisać kod, żeby wyjść. No fajnie tylko kto zna kod?! Ochrona się zbliża.
-No i co teraz?!-spytałem pozostałych. Mój wzrok utkwił w Liam'ie, który szperał coś przy urządzeniu.
Wpisywał jakiś kod.
-Mam !-krzykną Liam-Bingo!-drzwi się otworzyły.
-Skąd wiedziałeś ?! dopytywał się Tomlinson.
-Kiedyś jeden z ochroniarzy mówił drugiemu-odpowiedział Payne.
-Teraz trzeba Niall'a znaleźć-powiedział Zayn
-No tak tylko gdzie?Wiesz ile tu jest wyjść... Nie znajdziemy go aż tak szybko. I nie mamy pewności czy uciekł-powiedział trochę poddenerwowany Liam.
-Chłopaki wyłączcie telefony. Bo nas namierzą!-krzyknął do nas Lou. -Liam Ty nie wyłączaj bo może Niall pisać, później wyłączysz-powiedział Zayn.



*   Niall   *


Nie zdążyłem. No cóż bywa. Jakoś stąd wyjdę. Paul właśnie wszedł do pomieszczenia. Schowałem się koło drzwi za parawan. Gdy odszedł pod okno szybko wybiegłem z pokoju, a za mną Paul.
-Niall! Niall! na scenę ale to już!-krzyczał
-Nie mogę!-odkrzyknąłem.
-Jak to nie możesz?! Musisz to Twój obowiązek!-krzyczał dalej. Już był przy mnie. Chciał mnie złapać za rękę. W ostatniej chwili skręciłem w prawo, a Paul chyba walnął się o ławkę która stała w korytarzu.
-Przepraszam!-krzyknąłem i pobiegłem do wyjścia, które znajdowało się po lewej stronie.
Wyszedłem na zewnątrz. I krzyknąłem: -WOLNOŚĆ !-po czym zaśmiałem się i popędziłem do ulicy w celu zatrzymania dużej taksówki.
Przejechała jedna, druga, trzecia, czwarta...ale wszystkie za małe, żeby nas pomieścić. W końcu spostrzegłem dość dużą taksówkę zmierzającą w moją stronę. Pomachałem ręką. Zatrzymała się. Poprosiłem kierowcę, żeby zdjął rejestrację, żeby ochrona nie spisała ich i żeby nas nie ganiali. Bez żadnych sprzeciwów zdjął rejestrację. Wyciągnąłem telefon i napisałem sms'a ''Jadę po was gdzie jesteście?'' po czym wybrałem numer Liama. Szybciej, szybciej! Odpisz!-darłem się sobie w myślach. No nareszcie.
'' 7 wyjście, pospiesz się. Wyłącz telefon''. Wyłączyłem telefon tak jak kazał Liam. Siódme wyjście, siódme wyjście... Gdzie ono jest?! Myśl Horan! Myśl!
WIEM!
-Proszę skręcić w lewo, a na następnym zakręcie w prawo-powiedziałem kierowcy, po chwili już znajdowaliśmy się na przeciwko siódmego wyjścia. Odsunąłem okno, żeby wiedzieli, że to ja a nie ktoś inny.
Od razu podbiegli do taksówki i powsiadali do niej.
Nagle z wyjścia wybiegł Paul z ochroniarzami.
-Kierunek lotnisko! Szybko!-krzykną Louis do taksówkarza. Taksówka ruszyła z piskiem opon.



~*~

WRÓCIŁAM !


Prawdopodobnie już na stałe.
Przepraszam Was za moją nieobecność ! To powinno się zmienić...od teraz. Choć nie jestem pewna. Nowa szkoła. Problemy rodzinne, choroby.
Nie chcę mieszać spraw prywatnych w opowiadania...

Z dnia na dzień myślę nad tym by przestać pisać opowiadania. Usunąć je... Ale nie jestem pewna.

Co do tamtych opowiadań, rozdziały są w tworzeniu.

REGENERUJE SIŁY (czyt. przywrócenie właściwości użytkowych częściom zużytym lub uszkodzonym tj. w moim przypadku wyobraźnia)


Bardzo, bardzo Was przepraszam za tak długą nieobecność !
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.


Podoba się Wam rozdział ? Bo mi nie koniecznie...

niedziela, 22 kwietnia 2012

Chapter 1

Obudziłam się przez promienie słońca przedzierające się przez szparkę zasłoniętego okna beżowymi zasłonami. Promienie padały na moją twarz. Przeniosłam jedną rękę z pod poduszki, a drugą z pluszowego miśka, którego prawdopodobnie ściskałam. Wyda to się dziwne, że nastolatka przytula się do miśka, ale zawsze lubiłam przytulać się do miśków. Tak jak by była tu jakaś osoba żywa z przeciwnej płci. Przeniosłam ręce na oczy w celu przetarcia ich. Po krótkiej chwili otworzyłam je i w tym oto momencie oślepiło mnie jasne światło. Włożyłam z powrotem rękę pod poduszę w celu sprawdzenia daty i godziny na moim telefonie, który właśnie tam położyłam, albo tylko tak mi się wydawało. Bo nie było go tam. Hmm. Czyżbym po raz drugi w tym tygodniu zgubiła swojego nowego iPhone? Nie to niemożliwe, ojciec chyba by mnie zabił gdyby dowiedział się, że zgubiłam nowy telefon... Poleżałam jeszcze trochę w łóżku zastanawiając się gdzie mogłam zgubić bądź zostawić telefon. Jedyne co mi przychodziło do głowy to dom Alexs, w którym wczoraj byłam nie wiem do której, może to tam go zostawiłam? No ale jak to sprawdzić, żeby ojciec się nie skapnął, że zgubiłam telefon. Bo wtedy by była kolejna awantura... Postanowiłam nie zadręczać się już tym. Przeciągnęłam się jeszcze na łóżko po czym usiadłam na jego skraju. Na nogi wsunęłam kapcie, chwyciłam gumkę do włosów, która leżała na szafce nocnej przy łóżku. Zgarniając wszystkie blond włosy opadające na ramiona związałam je w ''niechlujnego'' koczka. Powolnym ruchem wstałam z łóżka i nie odrywając nóg razem z kapciami poczołgałam się do lekko fioletowego fotela, który stał prawie zaraz koło szafki nocnej, chwyciłam z niego bluzę i zarzuciłam ją na siebie, po czym swój wzrok przeniosłam na parapet gdzie leżała paczka fajek pomiędzy czarnymi, białymi poduszkami oraz miśkami . Pokierowałam się w stronę parapetu. Chwyciłam paczkę z papierosami. Gdy tylko ją podniosłam dało się poczuć, że jest zbyt lekka, jak na swoją zawartość, która powinna być w środku. Szybko otworzyłam pudełko z nadzieją, że choć może z jedną szlug e zastanę w opakowaniu. Jednak tak nie było, opakowanie było puste, puste. Puste jak moje serce? Hmm. chyba można tak powiedzieć. Dałabym sobie rękę uciąć, że jeszcze wczoraj było w nim z ok. pięć papierosów. To nie możliwe, żeby jakiś stworek, jakiś tam jebany krasnoludek wbił do mnie do pokoju w celu zajebania mi mojego ''zbawienia'' na rozbudzenie. Fajka pozwalała mnie rozbudzić bardziej od kawy... Rok temu przysięgałam, że nigdy w życiu nie wezmę tego świństwa do ust, ale jednak problemy, dały mi do zrozumienia, że trzeba się odstresować, zapomnieć po przez zaciągnięcie się tym oto świństwem zwanym papierosami bądź szlugami. Jak kto woli.
Zaczęłam grzebać pomiędzy poduszkami na parapecie czy może znajdzie się tam zapasowe pudełeczko ze szlugami, ale jedyne co tam znalazłam to zamykaną małą czarną zapalniczkę z motywem kart ''Asa'' i ''Jopka'' tak zwanym dla mnie ''Dupkiem'', nie pytajcie czemu, po prostu tak mi się przyjęło.
Obok tej oto zapalniczki znalazłam mojego iPhone. A już miałam lecieć do ojca, żeby wyłożył forsę...
Odblokowałam telefon i moim oczom ukazały się powiadomienia o jednej wiadomości i o trzech połączeniach. Pytanie od kogo? Czyżby znowu Victor Baker ? Oddałabym wszystko gdyby się ode mnie odczepił...

Victor Baker - mój były chłopak z którym chodziłam z jakieś 4 miesiące. Zdradził mnie z miejscowym plastikiem chodzącym po tej oto planecie zwanej Ziemią. Nigdy mu tego nie wybaczyłam. Ciągle myśli, że jesteśmy razem, że coś do niego czuję, jednak chłopak się myli. Nie chce mi dać spokoju. Nie chce się odczepić... Dałabym wszystko, żeby dał mi spokój, żeby się ode mnie odpierdolił, żeby zapomniał...

Jednak to nie on. To Alex. Odtworzyłam wiadomość: ''Hej ! Wbijaj na skype musimy pogadać ! ;* ''
No tak tak już wszystko jasne, o czym będzie chciała gadać.
Dziś jej ''SWEET, SIXTEEN'' , '' HOT 16! ''.
Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku włączając go, gdy był w pełni włączony weszłam na skype, a po chwili na ekranie pojawiła się biała słuchawka w zielonym kółeczku. Przejechałam palcem po ''touchpad'' i najechałam na ikonkę która się pojawiła przy zielonym kółeczku ''odbierz''. Chwilę po odebraniu na ekranie pojawiła się uśmiechnięta od ucha, do ucha moja różowo włosa przyjaciółka. Również włączyłam kamerkę. Chwilę sobie porozmawiałyśmy czyt. ''poplotkowałyśmy'' ale no cóż, czasami trzeba. I oto nadszedł czas ''krótkiego przemówienia'' Alex, na temat jej urodzin.
-Pamiętasz?!-spytała się patrząc podejrzanym wzrokiem kierującym do kamerki.
-Co miałam pamiętać?-spytałam z udawanym przerażeniem i zaczęłam się śmiać.
-Nie wkurzaj mnie nawet!-podniosła głos. Aż zachciało mi się bardziej śmiać.
-No jasne, że pamiętam. Jak bym mogła zapomnieć! Za kogo Ty mnie masz?-spytałam z udawanym oburzeniem.
-Za moją kochaną młodszą o-chwila zastanowienia z jej strony-cztery miesiące siostrą, której nie mam!-niemalże krzyknęła. Już myślałam, że ucałuje kamerkę gdy to wypowiadała.
-Jest jeden mały problem...-powiedziałam poprawiając grzywkę, która opadła na moje oko.
-Tylko nie mów mi, że nie możesz!-po raz kolejny podniosła głos-Masz być! Nic mnie to nie obchodzi, że nie możesz! A nawet jak nie będziesz mogła to wparuję tam do Ciebie i uprowadzę Cię!-powiedziała i wpadłyśmy w nie pohamowany śmiech. Ale szybko się uspokoiłyśmy.
-Nie o to chodzi-odpowiedziałam i popatrzałam w stronę mojej szafy, myślałam, że się skapnie o co mi chodzi, ale widocznie nie skapowała.
-No to o co?-spytała widocznie trochę zdenerwowana.
-O to że nie wiem w co się ubrać...
-Ja Cię normalnie ZABIJE! Jak to nie masz?! Przecież byłyśmy na zakupach jakieś dwa dni temu po sukienki...
-No tak, ale dziwnie się w niej czuje...
-Nie ma żadnego ale! Widzę Cię w niej na imprezie! Dobra kochana ja muszę kończyć bo zostało zaledwie 4 godziny do rozpoczęcia imprezy!
-Ale...-chciałam dokończyć lecz wcięła mi się w początek mojego zdania.
-Do zobaczenia!-krzyknęła i rozłączyła połączenie.
Sprawdziłam na szybko facebook'a. Po czym puściłam muzykę z playlisty na laptopie.
W głośnikach zaczęła rozbrzmiewać moja ulubiona piosenka ''Cher Lloyd-With Ur Love''.
Zebrałam swoje dupsko z łóżka, odkładając laptopa na biurko. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wieszak z sukienką oraz pudełko z beżowymi butami na siwej platformie i obcasie. To był mój nowy nabytek, który kupiłam razem z Alex. Nigdy nie przepadałam za nimi... Wręcz nienawidziłam sukienek, ale zmieniło się to. Sukienkę położyłam na oparciu fotela, a buty obok niego. Wzięłam dwa ręczniki i poszłam się powoli ogarniać do łazienki. Napuściłam do wanny wody, nalałam płynu przy czym zrobiłam dużą pianę. Rozebrałam się i weszłam do cieplutkiej wody zanurzając się po szyję, po prawie półgodzinnym myciu się. Wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem. Po wysuszeniu mojego mokrego ciała włożyłam na siebie beżową bieliznę i zaczęłam myć włosy, oraz twarz i zęby. Po skończeniu tych czynności wyszłam z łazienki w bieliźnie oraz szlafroku. Kierując się w stronę swojego pokoju. Gdy już w nim byłam wyciągnęłam suszarkę z szuflady i zaczęłam suszyć włosy. Po wysuszeniu zabrałam się za robienie makijażu. Postanowiłam na lekki makijaż, nigdy nie lubiłam ich mocnych, kojarzyły mi się one z tak zwanymi ''tapetami'' itp. Na powieki nałożyłam beżowy z kryształkami brokatu cień, oczy obramowałam jeszcze eyelinerem, żeby je podkreślić oraz wy tuszowałam rzęsy i nałożyłam bezbarwny błyszczyk na usta. Włosy postanowiłam pofalować i spiąć je na jedną stronę. Gdy makijaż i fryzura były już gotowe założyłam sukienkę oraz buty dobrałam jeszcze kolczyki serduszka i bransoletkę. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej telefon, chusteczki itp. Gdy byłam gotowa przejrzałam się jeszcze w lustrze, popoprawiałam i wyszłam z pokoju kierując się na dół do salonu gdzie prawdopodobnie przebywał mój ojciec.

---

No to mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się spodoba. Jak czas pozwoli mi, to rozdział drugi pojawi się jutro. A jeżeli nie to dopiero po egzaminach. Do zobaczenia ;*


piątek, 20 kwietnia 2012

Prolog

Straciłam kogoś. Straciłam prawdopodobnie już na zawsze. Nie, nie ta osoba nie umarła. Ona żyje, tylko nie dla mnie. Choć dla mnie prawdopodobnie już nie żyje... Nadal jest w moim sercu. Kocham ją po mimo, że mnie zostawiła, wtedy kiedy nie pasowałam do jej świata. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. I ją mam nazywać mamą?! Kobietę, która zostawiła mnie z ojcem dla innego faceta?! Nie! Nie da się jej nazwać matką. Dla mnie nie istnieje słowo ''mama''. Czasami wydaje mi się, że bym jej wybaczyła, ponieważ każde dziecko potrzebuje mamy. Chce żeby była przy mnie, żeby mnie wspierała, pomagała. Ale to nie realne... Ona woli swojego nowego partnera i jakieś nie swoje dziecko, od swojego... Staram się o niej zapomnieć. Jednak tu w Polsce wszystko mi o niej przypomina. Zapomnieć o niej. Zapomnieć o tym, że jedenaście lat temu mnie zostawiła, samą, bezbronną, niczemu nie winną pięciolatkę z ojcem...
W końcu udało mi się zapomnieć dnia 13 kwietnia 2000 roku. Na zawsze zniknęła z mojej pamięci, z mojego życia i już nigdy prawdopodobnie się nie pojawi...

Hmm... Z ojcem, jak z ojcem... Same, że tak powiem ''upadki'' dotyczące rozstania z matką. Na początku  wszystko ładnie pięknie, wspaniałe dogadywanie się. Po rozstaniu z matką bardzo to przeżywał. Zaczął pić. Lecz z czasem uporał się z tym, że zostawiła Nas. Ja jednak wmawiałam sobie, że poradzę sobie z tym lecz tak nie było.. Ojciec znalazł sobie dobrze płatną pracę. Nasze kontakty się pogorszyły odkąd wyjechaliśmy do Brazylii gdzie miał pracę, ale o tym za chwilę...

Moje życie w wieku od pięciu do piętnastu lat polegało na: codziennym wstawaniu do szkoły, bycie wzorową uczennicą, dobrą, grzeczną, miłą, posłuszną dziewczynką. To była codzienność.

Ta codzienność zniknęła gdy wyjechaliśmy do Brazylii. Poznałam tam dziewczynę Alex, która stała się moją przyjaciółką. Jej życie wywróciło się do góry nogami po stracie rodziców. Przeprowadziła się tu jakieś dwa lata temu z babcią. Chodzę razem z nią do szkoły, klasy. Jest najpopularniejszą osobą w całej szkole. Jednak nie miała przyjaciół, gdyż nikt nie rozumiał jej. Jej bólu. Nikomu nie dała się przyjaźnić z nią, tylko mi dała szansę. Mi ufała. Wiedziała, że tylko ja ją rozumiem. Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Dzięki niej zaczęłam ''nowe'' życie z dala od problemów. Ona pozwoliła mi o wszystkim zapomnieć, to z nią zapaliłam pierwszego papierosa. To z nią chodziłam na imprezy, które trwały każdego dnia. To z nią wagarowałam. Moje życie zmieniło się na lepsze? Sama nie wiem...prawdopodobnie tak, to pomogło mi zapomnieć.
Z ojcem nie dogadywałam się, ciągłe kłótnie, awantury, że za późno wracam, że piję, palę. Ale co mu do tego? To moje życie i tylko ja w nim decyduję...

Szara rzeczywistość otaczała moje życie jak dym ze szluga, którego właśnie palę, siedząc na parapecie przy otwartym oknie podziwiając księżyc, który świeci tak jasno, że nie daje mi zasnąć.
Rzeczywistość to nie bajka, w której jest wszystko w jak najlepszym porządku. To nie film który zawsze ma koniec z happy end'em... To nie jest wymarzony świat w jakim chcielibyśmy żyć. Rzeczywistość to rzeczy, sytuacje które otaczają nas każdego dnia. W rzeczywistości są wzloty i upadki. W moim przypadku akurat są same upadki. Może z czasem się to zmieni... Dla mnie jak na razie istnieje świat, który ma szare, białe, czarne barwy. Ten ''kolorowy'' świat jest nie dla mnie. On jest dla ludzi, którzy sobie ze wszystkim radzą. Niestety ja do takich nie należę. Moje, życie sypie się z dnia na dzień...
Może kiedyś to się zmieni... OBY.

---

Witam WAS ! Pojawił się właśnie PROLOG ! Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie !
Liczę na waszą opinię w postaci komentarza !
Jeżeli macie jakieś pytania tu jest moje GG : 41324377

wtorek, 10 kwietnia 2012

Bohaterowie


Rok 2011.

Olivia Anne ''Ann'' Shalley
ur. 15.07.1995r 
Szesnastoletnia dziewczyna, ma swoje marzenia, jak każda nastolatka.
Jej matka zostawiła ją jak miała pięć lat. Interesuje się fotografią, czasami lubi sobie po szkicować.
Jest miłą, spokojną dziewczyną.
Przyjaźni się z Alex's.

Alexandra ''Alex'' Thomas
ur. 05.04.1995r.
Szesnastoletnia dziewczyna z różowymi włosami. Jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole.
Nie ma jakiś stałych zainteresowań. Lubi imprezować.
Przyjaźni się z Ann.

Harry ''Hazza'' Edward Styles
ur. 01.02.1994r.
Siedemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Lubi koty. Jego najlepszym przyjacielem jest Louis.

Louis ''Lou'' William Tomlinson
ur. 24.12.1991r.
Dwudziestoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Kocha marchewki, ale nie tak jak swoją dziewczynę Eleonor.
Boo Bear.
Jego najlepszym przyjacielem jest Hazza.


Niall James Horan
ur. 13.09.1993r.
Osiemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Kocha jedzenie. Kochany blondynek całego zespołu.
Gra na gitarze.


Zayn Javadd Malik

ur. 12.01.1993r.
Osiemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Najważniejszy dla niego jest swój własny wygląd.

Liam James Payne

ur. 29.08.1993r.
Osiemnastoletni zwykły/niezwykły chłopak, członek One Direction.
Tatusiek całego zespołu.
Boi się łyżek.
Ma dziewczynę Danielle.
 

Mike Oscar Goldhope
ur. 24.04.1994
Siedemnastoletni chłopak. Gra na perkusji.
Jego ojciec to Sam Goldhope, który spotyka się z matką Ann, Judith Shalley.