piątek, 20 kwietnia 2012

Prolog

Straciłam kogoś. Straciłam prawdopodobnie już na zawsze. Nie, nie ta osoba nie umarła. Ona żyje, tylko nie dla mnie. Choć dla mnie prawdopodobnie już nie żyje... Nadal jest w moim sercu. Kocham ją po mimo, że mnie zostawiła, wtedy kiedy nie pasowałam do jej świata. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. I ją mam nazywać mamą?! Kobietę, która zostawiła mnie z ojcem dla innego faceta?! Nie! Nie da się jej nazwać matką. Dla mnie nie istnieje słowo ''mama''. Czasami wydaje mi się, że bym jej wybaczyła, ponieważ każde dziecko potrzebuje mamy. Chce żeby była przy mnie, żeby mnie wspierała, pomagała. Ale to nie realne... Ona woli swojego nowego partnera i jakieś nie swoje dziecko, od swojego... Staram się o niej zapomnieć. Jednak tu w Polsce wszystko mi o niej przypomina. Zapomnieć o niej. Zapomnieć o tym, że jedenaście lat temu mnie zostawiła, samą, bezbronną, niczemu nie winną pięciolatkę z ojcem...
W końcu udało mi się zapomnieć dnia 13 kwietnia 2000 roku. Na zawsze zniknęła z mojej pamięci, z mojego życia i już nigdy prawdopodobnie się nie pojawi...

Hmm... Z ojcem, jak z ojcem... Same, że tak powiem ''upadki'' dotyczące rozstania z matką. Na początku  wszystko ładnie pięknie, wspaniałe dogadywanie się. Po rozstaniu z matką bardzo to przeżywał. Zaczął pić. Lecz z czasem uporał się z tym, że zostawiła Nas. Ja jednak wmawiałam sobie, że poradzę sobie z tym lecz tak nie było.. Ojciec znalazł sobie dobrze płatną pracę. Nasze kontakty się pogorszyły odkąd wyjechaliśmy do Brazylii gdzie miał pracę, ale o tym za chwilę...

Moje życie w wieku od pięciu do piętnastu lat polegało na: codziennym wstawaniu do szkoły, bycie wzorową uczennicą, dobrą, grzeczną, miłą, posłuszną dziewczynką. To była codzienność.

Ta codzienność zniknęła gdy wyjechaliśmy do Brazylii. Poznałam tam dziewczynę Alex, która stała się moją przyjaciółką. Jej życie wywróciło się do góry nogami po stracie rodziców. Przeprowadziła się tu jakieś dwa lata temu z babcią. Chodzę razem z nią do szkoły, klasy. Jest najpopularniejszą osobą w całej szkole. Jednak nie miała przyjaciół, gdyż nikt nie rozumiał jej. Jej bólu. Nikomu nie dała się przyjaźnić z nią, tylko mi dała szansę. Mi ufała. Wiedziała, że tylko ja ją rozumiem. Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Dzięki niej zaczęłam ''nowe'' życie z dala od problemów. Ona pozwoliła mi o wszystkim zapomnieć, to z nią zapaliłam pierwszego papierosa. To z nią chodziłam na imprezy, które trwały każdego dnia. To z nią wagarowałam. Moje życie zmieniło się na lepsze? Sama nie wiem...prawdopodobnie tak, to pomogło mi zapomnieć.
Z ojcem nie dogadywałam się, ciągłe kłótnie, awantury, że za późno wracam, że piję, palę. Ale co mu do tego? To moje życie i tylko ja w nim decyduję...

Szara rzeczywistość otaczała moje życie jak dym ze szluga, którego właśnie palę, siedząc na parapecie przy otwartym oknie podziwiając księżyc, który świeci tak jasno, że nie daje mi zasnąć.
Rzeczywistość to nie bajka, w której jest wszystko w jak najlepszym porządku. To nie film który zawsze ma koniec z happy end'em... To nie jest wymarzony świat w jakim chcielibyśmy żyć. Rzeczywistość to rzeczy, sytuacje które otaczają nas każdego dnia. W rzeczywistości są wzloty i upadki. W moim przypadku akurat są same upadki. Może z czasem się to zmieni... Dla mnie jak na razie istnieje świat, który ma szare, białe, czarne barwy. Ten ''kolorowy'' świat jest nie dla mnie. On jest dla ludzi, którzy sobie ze wszystkim radzą. Niestety ja do takich nie należę. Moje, życie sypie się z dnia na dzień...
Może kiedyś to się zmieni... OBY.

---

Witam WAS ! Pojawił się właśnie PROLOG ! Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie !
Liczę na waszą opinię w postaci komentarza !
Jeżeli macie jakieś pytania tu jest moje GG : 41324377

1 komentarz:

  1. Super!!!!!! Naprawde fajny pomysł. Czytałam twój stary blog od początku. Który też był zawalisty. Czekam z niecierpliwością na NN :*
    ~Darka...;p

    OdpowiedzUsuń