niedziela, 30 września 2012

Chapter 2

                             Notka pod rozdziałem !


Weszłam do salonu, do ojca, lecz tam go nie było, postanowiłam więc zajrzeć do kuchni jednak tam też było pusto. Moją uwagę przykuła kartka przyczepiona magnesem do lodówki. Podeszłam do lodówki, odpięłam
kartkę i przeczytałam:
'' Nie ma mnie, będę wieczorem. tata. ''
Nie no na serio Cię nie ma w domu, nie zauważyłam-pomyślałam. Zadzwoniłam po taksówkę i już po paru minutach była pod domem. Poszłam do salonu, chwyciłam prezent i wyszłam z domu zamykając go na klucz, po czym schowałam go do torebki. Zmierzyłam w kierunku taksówki i wsiadłam do niej kładąc prezent na siedzenie obok i podając taksówkarzowi adres klubu. Taksówka ruszyła i zaczęła zmierzać w kierunku klubu '' Hill Music Bar '', nim się obejrzałam taksówka stawała już przed klubem. Chwyciłam prezent i zapłaciłam kierowcy po czym wysiadłam zamykając za sobą drzwi od taksówki i zmierzając w stronę klubu z którego dobiegała już głośna muzyka. Gdy znalazłam się już w klubie, od razu spostrzegłam moją przyjaciółkę. Alex. Podeszłam do niej wręczyłam prezent i złożyłam życzenia ściskając ją przy tym. Niby impreza dopiero co się zaczynała, a już prawie wszyscy byli wstawieni. Z chwili na chwilę przybywało coraz więcej osób, których w ogóle nie znałam, tak samo jak i Alex. No ale Alex jak to Alex pewnie zapomniała powiadomić właściciela o tym, że impreza jest zamknięta.. No ale jej to za bardzo nie przeszkadzało, gdyż jak wypije lubi nawiązywać nowe znajomości... Impreza trwała i trwała, ogólnie świetna zabawa. Wypiłam może z kilka kolejek i to wszystko. Trochę zrobiło mi się duszno w pomieszczeniu więc wyszłam na zewnątrz. Wyciągnęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz 2 nieodebrane połączenia od ojca. Po zignorowaniu połączeń spojrzałam na godzinę dochodziła 23. Chciałam wyciągnąć paczkę fajek z torebki, które dała mi Alex, na samym początku, ale spostrzegłam, że nie wzięłam torebki z klubu. Wróciłam do środka i szłam w kierunku ''szatni '' czyli małego pokoiku zwanym zapleczem gdzie znajdowały się prezenty Alex oraz moje i jej rzeczy. Przemierzyłam kilka kroków ku zaplecza lecz, moją uwagę przykuł pewien chłopak, znajomy chłopak i to bardzo dobrze. Przyjrzałam mu się lepiej zilustrowałam go, po czym zrozumiałam, że to jest właśnie on, przecież miał wyjechać i nie wrócić NIGDY. Co on tu robi ?! Szybko odwróciłam wzrok, żeby mnie nie zauważył, pospiesznie szukałam w tłumie Alex. Zauważyłam ją, właśnie ktoś się do niej przystawiał, a ona się nie opierała, no cóż w końcu była pijana... Podeszłam do niej, odrywając ją od starszego od niej o jakiś 5-7 lat faceta.
-ej! co robisz?!- krzyknęła na mnie Alex i zaczęła się wyrywać.
-ratuję Cię, przed zrobieniem czegoś, czego będziesz potem żałować-powiedziałam wyciągając ją na zaplecze-a po za tym mam pytanie do Ciebie-powiedziałam puszczając ją.
-w takim razie zamieniam się w słuch.

*   Harry   *


Kolejny pochmurny ranek. Dwadzieścia trzy minuty do kolejnego koncertu. Podszedłem do okna zza którego dochodziły piski i krzyki. '' A no tak fani...Zapomniałem, że jesteśmy teraz ''gwiazdami'', a nie zwykłymi chłopakami spełniającymi swoje marzenia...''.
Gdyby tak móc i wyjechać. Odpocząć od tego. Jak by to nie był głupi pomysł... Zaraz, zaraz to nie jest głupi pomysł. Chłopaki na pewno się zgodzą.

Z krótkich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela:
-Harry zbieraj swą zacną dupę na scenę... Bo Paul nigdy nam nie da nigdzie wyjechać...-mówił Lou opierający się o drzwi.
-Chłopaki chodźcie tu- powiedziałem na tyle głośno, żeby mnie usłyszeli.
-co ?-spytali chórem Liam, Zayn, Niall.
-Może byśmy tak gdzieś wyjechali teraz po tym koncercie?
-To chyba nie jest najlepszy pomysł-stwierdził Liam, ale za chwilę dodał- w sumie masz rację potrzebujemy odpoczynku.
-Mamy czekać aż koncert się skończy ?!-spytał Niall-ja chce teraz!-mówił zdenerwowany Niall, że musi czekać do końca koncertu
-Też chcę teraz-zgodził się Lou z Niall'em, a za chwilę przytakną im Zayn, a po chwili dołączyłem się do nich.
-No ale nie możemy zawieźć naszych fanów...-powiedział Liam.
-Dostaną jakieś gadżety i będzie dobrze-powiedział Niall
-Mam nadzieję-powiedział po cichu Liam, do siebie ale i tak go słyszeliśmy.
Z korytarza słychać było wrzaski Paul'a. Trzeba coś szybko wykombinować.
-Chłopaki chodźcie szybko. Za tymi wieszakami jest wyjście-powiedział cicho Liam, żeby nikt zza drzwi nie usłyszał.
-Niall, Niall szybko!-mówiłem do Niall'a, który brał coś ze stolika do jedzenia. Wiecznie głodny Niall'er, ale dlaczego akurat w takim momencie. Klamka się poruszała. Szybko zamknąłem przejście i ruszyłem za chłopakami. Mam nadzieję, że Niall sobie poradzi.

Właśnie uciekliśmy jednym z dwóch korytarzy. Kiedy na drodze pojawił się ochroniarz. Wszyscy jednocześnie rzucili się w stronę drugiego korytarza. Ciekawe jak tam Niall czy udało mu się uciec Paul'owi. Biegnę na przodzie razem z Louis'em. Mam dylemat nie wiem w którą stronę biec lewo, prawo ? Popatrzyłem na Zayn'a i Liam'a. Kiwnęli, że w lewo no to dajemy za nami biegnie ochrona.

Dwadzieścia metrów przed nami promienie przebijają się przez szklane drzwi. WYJŚCIE! Za nami ciągle biegną, wyciągają krótkofalówki i porozumiewają się z innymi. Szybciej szybciej. Jesteśmy u celu. Próbuję pchnąć drzwi. Nic z tego. Patrzę na lewo. Trzeba wpisać kod, żeby wyjść. No fajnie tylko kto zna kod?! Ochrona się zbliża.
-No i co teraz?!-spytałem pozostałych. Mój wzrok utkwił w Liam'ie, który szperał coś przy urządzeniu.
Wpisywał jakiś kod.
-Mam !-krzykną Liam-Bingo!-drzwi się otworzyły.
-Skąd wiedziałeś ?! dopytywał się Tomlinson.
-Kiedyś jeden z ochroniarzy mówił drugiemu-odpowiedział Payne.
-Teraz trzeba Niall'a znaleźć-powiedział Zayn
-No tak tylko gdzie?Wiesz ile tu jest wyjść... Nie znajdziemy go aż tak szybko. I nie mamy pewności czy uciekł-powiedział trochę poddenerwowany Liam.
-Chłopaki wyłączcie telefony. Bo nas namierzą!-krzyknął do nas Lou. -Liam Ty nie wyłączaj bo może Niall pisać, później wyłączysz-powiedział Zayn.



*   Niall   *


Nie zdążyłem. No cóż bywa. Jakoś stąd wyjdę. Paul właśnie wszedł do pomieszczenia. Schowałem się koło drzwi za parawan. Gdy odszedł pod okno szybko wybiegłem z pokoju, a za mną Paul.
-Niall! Niall! na scenę ale to już!-krzyczał
-Nie mogę!-odkrzyknąłem.
-Jak to nie możesz?! Musisz to Twój obowiązek!-krzyczał dalej. Już był przy mnie. Chciał mnie złapać za rękę. W ostatniej chwili skręciłem w prawo, a Paul chyba walnął się o ławkę która stała w korytarzu.
-Przepraszam!-krzyknąłem i pobiegłem do wyjścia, które znajdowało się po lewej stronie.
Wyszedłem na zewnątrz. I krzyknąłem: -WOLNOŚĆ !-po czym zaśmiałem się i popędziłem do ulicy w celu zatrzymania dużej taksówki.
Przejechała jedna, druga, trzecia, czwarta...ale wszystkie za małe, żeby nas pomieścić. W końcu spostrzegłem dość dużą taksówkę zmierzającą w moją stronę. Pomachałem ręką. Zatrzymała się. Poprosiłem kierowcę, żeby zdjął rejestrację, żeby ochrona nie spisała ich i żeby nas nie ganiali. Bez żadnych sprzeciwów zdjął rejestrację. Wyciągnąłem telefon i napisałem sms'a ''Jadę po was gdzie jesteście?'' po czym wybrałem numer Liama. Szybciej, szybciej! Odpisz!-darłem się sobie w myślach. No nareszcie.
'' 7 wyjście, pospiesz się. Wyłącz telefon''. Wyłączyłem telefon tak jak kazał Liam. Siódme wyjście, siódme wyjście... Gdzie ono jest?! Myśl Horan! Myśl!
WIEM!
-Proszę skręcić w lewo, a na następnym zakręcie w prawo-powiedziałem kierowcy, po chwili już znajdowaliśmy się na przeciwko siódmego wyjścia. Odsunąłem okno, żeby wiedzieli, że to ja a nie ktoś inny.
Od razu podbiegli do taksówki i powsiadali do niej.
Nagle z wyjścia wybiegł Paul z ochroniarzami.
-Kierunek lotnisko! Szybko!-krzykną Louis do taksówkarza. Taksówka ruszyła z piskiem opon.



~*~

WRÓCIŁAM !


Prawdopodobnie już na stałe.
Przepraszam Was za moją nieobecność ! To powinno się zmienić...od teraz. Choć nie jestem pewna. Nowa szkoła. Problemy rodzinne, choroby.
Nie chcę mieszać spraw prywatnych w opowiadania...

Z dnia na dzień myślę nad tym by przestać pisać opowiadania. Usunąć je... Ale nie jestem pewna.

Co do tamtych opowiadań, rozdziały są w tworzeniu.

REGENERUJE SIŁY (czyt. przywrócenie właściwości użytkowych częściom zużytym lub uszkodzonym tj. w moim przypadku wyobraźnia)


Bardzo, bardzo Was przepraszam za tak długą nieobecność !
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.


Podoba się Wam rozdział ? Bo mi nie koniecznie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz